29 marca, 2024

Euro 2024

Bo liczy się gra

Czym kopano na Euro? Piłki mistrzostw Europy

Z biegiem lat nie budzą już takich emocji, ale dla dzieciaków dopiero zakochujących się w futbolu są czymś bardzo ważnym. Wielkie turnieje to nie tylko pamiętne mecze, wspaniali piłkarze i efektowne gole, ale także charakterystyczne… piłki.

Któż z „milenialsów”, chłopaków urodzonych w latach 90., nie pamięta Roteiro? Ta piłka, wyprodukowana przez Adidasa z okazji Euro 2004 w Portugalii, robiła prawdziwą furorę.

Na cześć da Gamy

Po raz pierwszy nie tworzyły jej zszyte pięcio- i sześciokąty. Szwów w ogóle nie użyto, kleiło się ją termicznie, za pomocą wysokiej temperatury. Była piękna, srebrna, a nazwano ją na cześć Vasco da Gamy, który tak nazwał jedną z kronik ze swych podróży. Da Gama, jak wiadomo, był portugalskim podróżnikiem, a Roteiro w zamyśle miała przedstawiać globus z kartograficzną siatką. Jak to zwykle bywa, głosy były podzielone. Komplementowali ją za tor lotu Zinedine Zidane czy David Beckham, a krytykowali – a jakże! – bramkarze, na czele z Gianluigim Buffonem. Widać jednak, że nie była tak szalona, skoro tamto Euro wygrali toporni i strzelający z rzadka Grecy… Byli też tacy, jak Andrea Pirlo, którym w Roterio nie podobał się jej srebrny kolor.

Ostatnie takie szycie na EURO 2020

Srebrna była też poprzedniczka Roteiro, czyli Terrestra Silverstream, służąca piłkarzom na Euro 2000. Nie tylko z wyglądu, ale i nazwy, co było nawiązaniem do rzek Belgii i Holandii. Ich migocząca w porannym słońcu powierzchnia powodowała, że rzeki nazywano tam „srebrnymi strumieniami”. Była to jedna z ostatnich piłek Adidasa zszywana klasycznie, a nie termicznie – co już miało miejsce cztery lata później.
Z biegiem lat ewoluował wygląd futbolówek. O ile w 2000 czy 2004 roku wyglądały bardzo klasycznie, o tyle w 2008 – już nie całkiem, bo klejone panele były nie tylko wielokątami, ale miały też owalne kształty. Europass, bo tak nazywała się piłka na turniej w Austrii i Szwajcarii, była szaro-czarna z elementami czerwonego, widniejącego przecież na flagach obu państw.

Piłki na EURO 2012 i na ME 2020

Na bliskim nam Euro 2012, które współorganizowaliśmy z Ukrainą, grano piłką „Tango 12”. Złożona była już tylko z 7 paneli, a nie 14 – jak na dwóch poprzednich turniejach. Dominował biały, z elementami czarnego i przebijającymi się flagami obu gospodarzy. Nawiązywała do modelu „Tango”, jakim grano w 1978 roku w Argentynie. Polsce poszło gorzej niż tam…
Bardziej od „Tango 12” zapamiętaliśmy jednak piłkę z ostatniego Euro. W 2016 roku nazwano ją „Beau Jeu”, czyli z francuskiego (tam odbył się turniej) – „piękna gra”. Kolorowa, biało-czarno-niebieska z ożywczymi elementami pomarańczowego. Zasłynęła tym, że po jednej z akcji Antoine Griezmanna w meczu Francji ze Szwajcarią… pękła. Ale to na szczęście, bo Griezmann był najlepszym piłkarzem tamtego turnieju.
Na odwołanym Euro 2020 granoby kolorową „Uniforią”, zaprezentowaną oficjalnie w listopadzie ub. roku. Nazwa pochodzi od słów jedność i euforia. Wyszło… trafniej niż można się było spodziewać. Zważywszy na wydarzenia ostatnich miesięcy, jeśli za rok turniej odbędzie się bez przeszkód i na wypełnionych stadionach, będzie można mówić o euforii.